Czy pozwalasz innym na decydowanie o sprawach, które cię dotyczą?

Za kilka dni odbędą się kolejne wybory parlamentarne. Ich wynik może nie jest z góry przesądzony, ale z uwagi na liczne, dość jednoznaczne w wymowie sondaże, nikt z nas chyba nie oczekuje wielkiej niespodzianki. Mimo to z pewnością się na nie wybiorę i wam również serdecznie to polecam. Bo wówczas, nawet jeśli nie będziemy zadowoleni z rezultatu głosowania, to przynajmniej będziemy wiedzieli, że zrobiliśmy wszystko, by na niego wpłynąć.

 

Co to znaczy: „nie interesuję się polityką”?

Zgodnie z wynikami badania CBOS z 2017 roku aż 38% Polaków w ogóle nie interesuje się polityką. Czy kogokolwiek ten wynik dziwi? Mnie nie, choć w swoim otoczeniu spotykam raczej osoby gotowe toczyć zajadłe boje na temat wyczynów posłów i ministrów, niż takie, dla których ten temat nie istnieje. Ale wiem, że takich ludzi naprawdę nie brakuje. Takich, którzy rezygnują z pójścia na wybory, bo jest ładna pogoda i szkoda przerywać grilla na działce lub akurat w telewizji leci kolejny odcinek ulubionego talent show. Takich, którzy nie mają pojęcia, co oznaczają słowa „lewica” czy „prawica” i nie śledzą tego, co dzieje się w rodzimej polityce. Takich, którzy twierdzą, że te kwestie ich nie dotyczą, bo oni wolą się skupiać na bardziej przyziemnych i życiowych kwestiach.

Tyle że polityka jest bardzo życiowa i w gruncie rzeczy przyziemna. Brak wiedzy można do pewnego stopnia wytłumaczyć kiepskim programem szkolnym. Można zrozumieć, że jeśli coś nie wydaje nam się interesujące, to czasie wolnym nie czytamy i nie dokształcamy się w tym zakresie, bo wolimy go poświęcić na obejrzenie dobrego serialu lub zabawę z dzieckiem. Albo w ogóle nie mamy na to czasu, bo nie wystarcza go między nadgodzinami w pracy, zakupami, przygotowywaniem obiadu, wyprowadzaniem psa i odstawianiem samochodu do mechanika.

Problem polega na tym, że to właśnie polityka w dużej mierze wpływa na to, że potrzebujemy tych nadgodzin, by utrzymać się na godziwym poziomie. Na to, ile kosztują mieszkania, paliwo, a także usługi mechaników, fryzjerów i hydraulików. Na to, czy za masło w Lidlu zapłacimy 3, czy 6 złotych. Na to, czy wszystkie dodatkowe, zarobione przez nas pieniądze (oraz różnego rodzaju zapomogi) zostaną pochłonięte przez nieustannie rosnący ZUS, podatki i wzrost kosztów życia. Nie wierzę, że osoby, które deklarują brak zainteresowania polityką, rzeczywiście mają te kwestie gdzieś.

Oczywiście na nasze życie wpływają nie tylko sprawy finansowe. Politycy decydują również o tym, w jakim stanie jest powszechna służba zdrowia (która nie jest darmowa, bo co miesiąc opłacamy na nią składki). Czy zdążymy dostać się do lekarza lub na badanie, zanim niewykryta choroba doprowadzi do naszej śmierci? Czy rodzące kobiety otrzymają znieczulenie i należny im szacunek na porodówce? Czy leki przepisane przez lekarza będą dostępne w aptece, a jeśli tak, to ile za nie zapłacimy? Czy nasz kraj dołoży choćby cegiełkę do dbania o środowisko naturalne? Do tego dochodzą jeszcze tak ważne kwestie jak równość wszystkich obywateli wobec prawa, możliwość decydowania o swoim ciele, dostęp do edukacji na wysokim poziomie czy swobodny przepływ informacji.

Nawet jeśli nie masz ulubionej partii politycznej, z pewnością masz swoje zdanie na przynajmniej kilka z wymienionych wyżej tematów. W takim wypadku, aby się dowiedzieć, na kogo głosować, możesz wypełnić prostą ankietę. Jej wynik pokaże ci, którzy politycy mają poglądy najbardziej zgodne z twoimi i w związku z tym mogą cię należycie reprezentować.

 

Prawo do głosowania jest dla mnie ważne

W zeszłym roku obchodziliśmy 100-lecie przyznania kobietom praw wyborczych w Polsce. 100 lat to bardzo mało. Moje prawo do głosowania w wyborach ma mniej lat niż najstarsze osoby w naszym kraju. Nasze prababcie walczyły o to prawo, niekiedy poświęcając tej sprawie swoje zdrowie i życie. Jestem pewna, że na ich miejscu też byśmy o nie walczyły. Prawo wyborcze jest synonimem wolności i godności obywatela danego państwa. Decyzyjności. Oznacza, że nasze zdanie ma jakieś znaczenie. Że nie jesteśmy gorsze czy mniej istotne od swoich mężów, kolegów, braci i ojców. Niejednokrotnie w historii upokarzano pewne grupy społeczne, nie przyznając im tego prawa i wyzwalano je właśnie z jego pomocą. Wielu ludzi, którzy mieli znacznie mniej szczęścia niż my, musi i musiało poświęcać się w imię jego zdobycia. Niektórzy wciąż mogą tylko pomarzyć o możliwości wpływania na politykę swojego kraju.

Nie wyobrażam sobie, żebym sama odbierała sobie ten przywilej. Wiem, że nie mam wpływu na wszystko i wciąż doświadczam konsekwencji różnych decyzji polityków, które nie muszą mi się podobać. Co roku opłacam wyższy ZUS, by uzbierać na najniższą możliwą emeryturę. Płacę coraz więcej za chleb, warzywa, owoce i środki czystości. Nierzadko muszę korzystać z usług prywatnej służby zdrowia. Czasami boję się o swoje przyszłe bezpieczeństwo i wolność. Jednak jeśli mogę w jakikolwiek sposób wpłynąć na to, co będzie się działo, to na pewno to zrobię. Zrobiłabym to nawet bez przekonania – spacerek do lokalu wyborczego i wypełnienie karty do głosowania to raptem parę minut. Każdy zdąży to zrobić, a resztę niedzieli będzie mógł wykorzystać na grillowanie, spacer czy oglądanie telewizji. I to z czystym sumieniem.

PS Przypominam, że do 8 października można dopisać się do listy wyborców poza miejscem zameldowania! To naprawdę nie jest trudne – tutaj przeczytacie, jak można to załatwić.

A jeśli podobał wam się ten wpis, będę bardzo wdzięczna za wszelkie komentarze i udostępnienia 🙂