W dzieciństwie mówiono nam, że skłonność do zazdrości to paskudna cecha. Kiedy komuś innemu się powodzi, powinniśmy się z tego cieszyć. I już. Zero refleksji na temat własnego życia i tego, na ile jest zgodne z naszymi potrzebami i marzeniami.
Nie zgadzam się z tym. Jasne, należy rozumieć, że sukces innej osoby nie jest tożsamy z naszą porażką. Zakładam, że ten ktoś nie wydarł nam owej rzeczy siłą, nie zwinął sprzed nosa, ale uczciwie na nią zapracował. Wówczas faktycznie, nic, tylko cieszyć się jego szczęściem.
Ale przecież lekkie ukłucie zazdrości stanowi zupełnie naturalną reakcję. Mało tego: może być dla nas cenną informacją. Warto przyglądać się temu, co wywołuje w nas tę emocję, ponieważ wskazuje nam ona na obszary, w których mamy jakieś braki i które powinniśmy rozwinąć. Zazdrościsz innym ich ubrań, sprzętów elektronicznych, poziomu życia? Być może warto poszukać lepiej płatnej pracy lub dodatkowych źródeł dochodu. Trudno ci patrzeć na kolejne zdjęcia z imprez lub wypadów na kawę, które twoi znajomi wrzucają na portale społecznościowe, podczas gdy ty po raz kolejny w tym tygodniu siedzisz w biurze po godzinach? Najwyraźniej zbyt dużo pracujesz i marzysz o tym, by trochę zwolnić i mieć więcej czasu na cieszenie się życiem.
Moim skromnym zdaniem to jest właśnie najlepszy sposób na radzenie sobie z zazdrością: potraktowanie jej jak wskazówki i impulsu do zmiany.
I teraz dochodzimy do sedna sprawy… Komu ja sama od jakiegoś czasu zazdroszczę? Blogerom. Osobom, które mogą pisać, o czym chcą i robią to wyłącznie we własnym imieniu. Na co dzień pracuję jako copywriterka i choć kocham swoją pracę, chwilami mam dosyć kolejnych nieangażujących emocjonalnie tekstów na blogi firmowe lub infantylnych treści na różnego typu portale. Jednym słowem: wszystkich tych tematów, z którymi niby wszystko jest OK, ale mają jedną poważną wadę – sama w życiu bym ich nie wybrała. Ponadto zazdrościłam blogerom unikalnej relacji z czytelnikami i możliwości współtworzenia własnej, wyjątkowej społeczności, z którą można podyskutować na różne tematy, a czasem również poklepać się po plecach.
A skoro zazdrość jest po to, by wpływać na motywację do działania…
Oto jestem. Witajcie w moim świecie 🙂